niedziela, 3 grudnia 2023

Wielorybia Paszcza

Deszcz pada dziś na dziwnych i samotnych
Mnie omija
Siedzę w obskurnej, rock’n’rollowej knajpie
Jakich pełno w starej części miasta
I zmieniam się powoli
W ostatnią kroplę wódki
Na dnie ostatniego kieliszka
W ostatnim pomruku otępiałego księżyca

Ruda zjawa świtu nadchodzi powoli
Stąpa lekko po skrwawionych
Chodnikowych płytkach
I plwocinach tysiącletnich, nieśmiertelnych meneli
Szukając kota i zapalniczki
Między stolikami pełnymi
Naiwnych zakochanych
Trącających się butami poniżej

Liczą się pierwsze słowa
Mówi mój przyjaciel
Wpatrzony w wypłowiałego Murzyna
Wciągającego kosmiczne opiumowe opary
Do przerażająco białych, końskich nozdrzy
Gdy nieznany element wkrada się w noc
I twardo modyfikuje zastany porządek
Schludnych zapałczanych konstrukcji

Daleki jazz rozwarstwia bliski świt
I sprawia że czytam książkę
Wpatrzony w ścianę, na której galaktyczny rzutnik czasu
Wyświetla film o końcu dyktatury
Ilustrowany tysiącem wybuchów bomb
Chromowanych słońc istnienia
Zrzucanych przez anonimowych lotników
Wprost w wielorybią paszczę

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz