Mijasz gołębie i płytki chodnikowe
Starożytna ulica sypie się na głowę
Otwiera się miasto jak zatęchła konserwa
Nie musisz jej jeść, możesz to przerwać
Uderzyć w nieba strop, usłyszeć statku dzwon
Zobaczyć wreszcie morze z twoich stron
Mijasz żebraków i puszki, kapelusze
Modlą się o drobne, krwawią białym tuszem
Otwiera się miasto jak spleśniały dzban wina
Nie musisz tego pić, możesz zmienić klimat
Uderzyć w nieba strop, usłyszeć statku dzwon
Zobaczyć wreszcie morze z twoich stron
Mijasz piękne panie wpatrzone w paznokcie
Marzysz o ich udach, o nieskończonej wiośnie
Otwiera się miasto jak zbolała prostytutka
Nie wchodź do środka, tam tylko szczurza trutka
Uderzyć w nieba strop, usłyszeć statku dzwon
Zobaczyć wreszcie morze z twoich stron
Mijasz policjantów, schylasz się po kamień
Twarde głowy pękną, chodnik znów poplamią
Otwiera się miasto jak anarchiczne drzwi
Pójdziesz z naszym frontem, albo dokopiemy ci
Uderzyć w nieba strop, usłyszeć statku dzwon
Zobaczyć wreszcie morze z twoich stron
Zapalasz papierosa, nie smakuje jak powinien
Mijasz bary, puby, sklepy, zabijasz klina klinem
Ekspedientki i kelnerzy i klienci i barmanki
Wszyscy piją z jednych ścieków, leją do tej samej szklanki
Uderzyć w nieba strop, usłyszeć statku dzwon
Zobaczyć wreszcie morze z twoich stron
środa, 15 maja 2024
Morze z Twoich Stron
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz