Siedem koszy ptaków potarganych
Słońca welonów, bezkresnych prześwitów
Dłonią dziewiczą bezkarnie głaskanych
Lwów z gwieździstego tronu
Siedem rozwartych bram turkusowych
W przestrzeń wplecionych bez końca
Czeka na wiecznie spóźnionych kapłanów
Królów, muzyków, wędrowców
Zza czerni to wszystko przemawia wezbranej
Zza martwej porwanej kurtyny
Światy otwarte dla dusz tak nielicznych
Bez żadnej widocznej przyczyny
Twarz wciąż zakryta planet welonem
Przekorny kosmiczny korowód
Jak trupią świątynię płonących rozkoszy
Swe ciało chce wznosić na nowo
Siedem rozwartych bram turkusowych
I koszy też siedem, w nich słońca welony
Na oślep rzucane przed wszystkich kochanków
Jak orzeł między wrony
W pięciu zmysłach wszechświat więziony
Tli się pod czaszką jak świeca
Czeka aż bębniarz uderzy w membranę
A głupiec wreszcie zaśpiewa
niedziela, 3 grudnia 2023
Zza Kurtyny Izydy
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz